wtorek, 5 grudnia 2017

Unboxing - Necromunda

"It`s been a bad day.
Please don`t take a picture.
It`s been a bad day.
Please"*


Zitajta!


   Dziś już nie pamiętam, czemu to akurat gra Necromunda przyssała się niczym pijawka do mojej kory mózgowej. Tkwi mi z tyłu głowy dawne logo gry. Gdzie je zobaczyłem? Prawdopodobnie w magazynie Secret Service, ale czy artykuł traktował o grze figurkowej? A może to była gierka na Peceta? Nie potrafię sobie tego przypomnieć, ale strasznie spodobał mi się klimat brudnych, wielkomiejskich zatłoczonych miast-uli. Tytuł tyle lat nie był reaktywowany, ale zasady do gry można było spokojnie ściągnąć (i to w polskiej wersji językowej jak dobrze pamiętam). Chyba nawet przeczytałem kilka stron, ale odłożyłem na bok. Bo z dwojga złego, lepiej mieć figurki bez zasad niż na odwrót. Dlatego z błyskiem w oku przyjąłem wiadomość o nowej edycji - której fani domagali się przez lata.




   Zanim zakupiłem swoje pudło długo się zastanawiałem. Kasa kasą, ale inwestowanie w nową grę nie miało zbytniego sensu. W te miejsce mogłem sobie dokupić kilka ciekawych jednostek do gry Age of Sigmar. Mogłem zakupić też potrzebne rzeczy do mojego mikroskopijnego warsztatu. Mało tego, przeglądając zawartość innych gier ze stajni GW można było odnieść wrażenie, że "NeC" wypada zdecydowanie słabiej. Tylko 20 figurek! Akurat klimat gangu Goliath i Escher nie powaliły mnie z nóg. Są ładne, dobrze, niech sobie są. Ale z pewnością wybrałbym coś innego gdybym miał możliwość. Same "minusy dodatnie", to czemu zdecydowałem się jednak na zakup? Przypomniała mi się pewna historia z mojego życia...

Historia o PSP


   PlayStation Portable miało premierę w 2004 roku. Przenośna konsola z dużym ekranem, Wi-Fi, dość pokaźną "mocą" jak na tamte czasy. Obiekt westchnień i marzenie niejednego nastolatka - w tym i moje. 
W Polsce owe "pudełko" można było nabyć znacznie później, w dodatku  zaporowa cena była trudną barierą do przeskoczenia. Jeśli dobrze pamiętam, to kiedy byłem na stażu pensja wypłacana w "okienku" wynosiła 450 zł. Żadnych dotacji z Unii nie było, ale mimo wszystko po pieniądze szło się dziarskim krokiem. Musiał być piątek, do "okienka" zostało mi góra dwie minuty drogi. Wtem... samochód pewnej pani zatrzymał się blisko skrzyżowania i nie chciał ruszyć. Awaria! Nikt nie kwapił się, aby pomóc biednej kobiecinie - lepiej ustać i trąbić wniebogłosy. Pomogłem przepchnąć samochód, ktoś jeszcze do mnie dołączył. Szybko na pobliski parking i susem pod "okienko". Cudem zdążyłem odebrać upragnioną wypłatę, inaczej musiałbym czekać do poniedziałku. Nie muszę mówić czym jest weekend bez kasy. Idźmy dalej. Mój pracodawca był na tyle spoko, że dawał kasę w "kopertę" za m.in. nadgodzinny. Dlatego w jednym miesiącu udało mi się zarobić sumę za którą mógłbym nabyć swoje wymarzone "pudełko". Nacisnąłem magiczny przycisk "kup". Czarne PSP w wersji Value Pack już wędrowało w kierunku Ostrołęki. I tu znowu muszę się zatrzymać. Czekając na paczkę zapukał do mych drzwi pan listonosz. Powiedział, że będą robić strajk i dostarczenie paczki może się wydłużyć, i to znacznie. Jeśli mam ochotę, to mogę sam pofatygować się na sortownię i odebrać zamówienie, bo inaczej nie prędko zobaczę swoje "pudełko". O zgrozo!
Moja siostra będąc na stażu (rok wcześniej) pracowała w punkcie "Ksero", przepisywała czy tam kopiowała listy miłosne dla wyżej wymienionego pana. Dobry człowiek miał w pamięci nasze nazwisko i specjalnie wybrał się do mnie, żeby mnie poinformować o przyszłych komplikacjach. Koniec końców szczęśliwie odebrałem swoją konsolę. Dlatego postanowiłem znowu spełnić swoje dawne, bardzo dawne pragnienie. Zostawić chłodne kalkulację i znowu nacisnąć magiczny przycisk "kup", żeby znowu poczuć ten sam ogień w sercu co wtedy. Swoją grę dostałem bez żadnych przeszkód. Tyle przydługiego wstępu.

Otwieramy!


Jeśli jakimś cudem nie widziałeś/łaś co mieści się w nowej-starej grze Necromunda, to zapraszam do oględzin.

Duże pudło!

Wielkie, ciężkie pudło! Zanim rozpakowałem grę, postanowiłem je zważyć. 4,1 kg - tyle pokazała waga. Po zdjęciu kartonu zabezpieczającego pewnie zmalało o 300 gram ;)

Tył(ki)

Pierwsze w oczy kuję wypraska ze znacznikami wybuchu. Ja dostałem pomarańczową. Może dają inne kolory?

GAMES WORKSHOP 1998
Dalej są wypraski z naszymi "gangerami". Po dwie na każdą stronę. I tu uwaga! Wszystkie znaki na niebie wskazują, że naszych wojowników nie można złożyć jak nam się podoba. Każda część jest ponumerowana i przypisana poszczególnej (imiennej) postaci. Trochę szkoda, że nie można zindywidualizować swoich bohaterów.
Escher gangers

Goliath gangers

Kolejne wypraski (są ciężkie!) z elementami dekoracyjnymi - że tak to ujmę.

The Doors

Skrzynki z amunicją, terminale, zniszczone włazy/wrota oraz macka (chaosu?)
Kostki. Są duże, czytelne, po prostu fajne.






Podręcznik z zasadami plus dwie identyczne wkładki. Napisano na nich możliwe akcje, jakie może wykonać "ganger", tabelka "wound roll", przebieg sekwencji strzelania i walki wręcz. Spoko.


Czarno-białe ilustracje, klimatyczne tła na kartkach. Duża, czytelna czcionka Co w środku znajdziemy? Tzw. "fluff", opis kilku miast-uli, domy/klany naszych wojowników, zasady podstawowe i zaawansowane. Opisy wszelkiej broni i na końcu sześć scenariuszy. Całość utrzymana w stonowanej kolorystyce. Nie znajdziesz tutaj porad modelarskich i malarskich. Ładny "rule book", i tyle w temacie.


Polskie zasady! Nie ma lipy. 36 stron samych zasad i niczego więcej. Biały, śliski papier. Ale wszystko równie klarowne i przejrzyste opisane.


Podstawki i przezroczysta (!) miarka. Dziesięć podstawek 32 mm i piętnaście o średnicy 25 mm. Skąd nadwyżka pięciu podstawek? Na nich zostaną umieszczone terminale.



Karty. Część zarezerwowana dla każdego członka gangu. 22 puste karty na których możemy sami zapisać własnoręcznie stworzonego kamrata. Karty taktyki, są klanowe i wspólne.


Żetony i żetoniki! Różne i różniste.





Kafle terenu. Kwadrat o boku 29 centymetrów. Możliwość stworzenia mapy w różnych kompozycjach, np. w kształcie litery T, C itd. Dwustronne grafiki, jak zwykle w klimacie. Aha, mamy ich dziewięć - co daje całkiem sporo kombinacji (alpejskich). Ciekawe czy będzie można kupić nowe kwadraty terenu? Chwila, poczekaj! Czyżby właśnie wpadł ci pomysł na nowy biznes?

Możesz uderzyć takimi przeciwnika w łeb. Powinien przynajmniej przez tydzień pamiętać cios.



Wnętrze pudełka. Sami spójrzcie!



I to już koniec! Na ocenę tego wszystkiego będziecie musieli jeszcze trochę poczekać. Aktualnie czytam zasady o których wspomnę niebawem. Tymczasem żegnam się z Wami ciepło. Baju, baju!

2 komentarze:

  1. Czytając o zakupach, przypomniała mi się książka Niziurskiego o chłopcu, który miał przygody "z niczego". Czekam na opis gry!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mi się przypomniała moja historia o PSP ;) "Suchy" opis mechaniki niebawem.

      Usuń