Zielony ma garniturek,
I czapkę i sandały,
Zielony, zielony jest cały."*
Zitajta!
Narzekałem strasznie, ale to strasznie na zielone paskudztwa firmy Mantic. Dziwna narzuta
na plecach, płaty zbroi, karłowatość (są niscy i wyjątkowo szczupli jak na tę rasę), itd. Pewnie
każdy znajdzie łyżkę dziegciu w tej beczce. Znaczy się, sama rzeźba jako taka mi pasuję,
ale niezmiernie się to dziwnie maluję. Nie czuję bluesa, a w zasadzie nie czułem.
ale niezmiernie się to dziwnie maluję. Nie czuję bluesa, a w zasadzie nie czułem.
Zrobiłem sobie mokrą paletę - konia z rzędem temu kto to wymyślił! Usiadłem na spokojnie
i postanowiłem trochę pobawić się, przetestować mieszanie kolorów. Miałem chwilę czasu
wolnego, tym razem nie strwoniłem go nudząc się przed komputerem.
Usiadłem i pomalowałem. Każdy z trzech poszkodowanych zajął mi wyjątkowo dużo pracy.
Pierwszy poszkodowany to nieśmiałe próby użycia farb typu Layer na zielonej skórze.Oraz
zaznaczenie krawędzi zbroi kolorem Runefang Steel. Tu i ówdzie starałem się nadać figurce
fajnego kształtu, charakteru. Wszystko spoko, pięknie jak w piosence gdyby nie jeden szczegół,
który zniweczył po części efekt. Użyłem tym razem do zabezpieczenia figurki innego "ochraniacza".
Kupiłem go w wakacje i dałbym rękę uciąć, że to efekt matowy, półmatowy czy lakier półbłyszczący.
A tu zonk! Błyszczący jak psie klejnoty. Cała morda zlała się w jednolity kolor i nie widać moich muśnięć jaśniejszym kolorem. Na szczęście nie ma tego złego i błyszczyk podświetlił pancerz orka. Co trochę wyszło mu na plus.
Drugi poszkodowany to bębniarz zagrzewający do boju. Błyszczyk grzecznie odłożyłem na bok, żeby przypadkiem nie wylał się na ów obiekt. Kolory są bardziej stonowane. Dlatego teoretycznie powinien wypadać najlepiej z całej trójki - i w ogóle z całej bandy.
Trzeci gość to zwykły tarczownik. Poszalałem normalnie niczym zając na polu marchwi. Namalowałem szachownicę na tarczy - to mój pierwszy raz. Chciałem ją trochę pobrudzić i wykorzystałem kawałek gąbki do tego celu. Nasączyłem trzema kolorami i rozpocząłem proces stemplowania. Kolor biały na tarczy się całkowicie zamazał, nie był widoczny! Już się przestraszyłem, że moja dwukolorowa tarcza zamieni się w jedną brudną masę, bo tak przez chwilę wyglądała. Starałem się cały efekt wymazać, póki kolor nie zastygł na amen. Na szczęście farba była dobrze rozwodniona i w efekcie otrzymałem coś, czego się całkowicie nie spodziewałem. Potem z pietyzmem pani pracującej na poczcie zaatakowałem całe ciało. Czy wyszło dobrze? Trudno mi powiedzieć, bo użycie gąbeczki wywróciło mój pomysł do góry nogami. Muszę używać tej metody rozsądnie i z umiarem, żeby następnym razem nie spaść z krzesła.
Wypada mi teraz przeprosić moich zielonych przyjaciół. Orkowie dobrze się spisują w roli królika doświadczalnego. Gdyby byli ciut tężsi, to lepiej by się malowało początkującym malarzom. Tych trzech braci nieznacznie wyróżnia się na plus, moim zdaniem są lepiej pomalowani od pozostałych. To już jedenastu zielonych wojowników! Jeszcze tylko dziewięciu i będę mógł się zabrać za jeźdźców na dzikach. Idę dalej trenować, bo jest na czym.
#żal.pl
Zaczyna mnie irytować to, że rozbieżność jest widoczna. Pal licho gdyby to było na plus!
Ale jest na minus! I koniec końców wygląda na totalną amatorszczyznę, a przecież już zdobyłem drugi poziom wtajemniczenia (zostało dziewięćdziesiąt osiem!). Z chęcią przeczytam dobrą radę, dlatego proszę, nie krępuj się. Człowiek mądry uczy się przez całe życie, głupi wie wszystko.
Ps. Przyszłe posty będą już lepiej wyjustowane. Bleh, strasznie mnie to wcześniej irytowało, ale trzeba pisać tutaj, na blogerze, nie w notatniku. Potem to się rozjeżdża jak nogi na łyżwach.
Mimo wszystko orkowie wyglądają bardzo fajnie :)
OdpowiedzUsuńWidać postęp! Masz najważniejszą umiejętność już w ręku - równe nakładanie barw na elementy. Poza tym próbujesz różnych technik, to też liczy się na plus. Jeszcze trzsśniesz ze 200 modeli i zaczniesz być z nich zadowolony.
OdpowiedzUsuńWidac postęp w stosunku do poprzednich malunków, te wyglądają już dużo lepiej.
OdpowiedzUsuńDziękuje za miłe słowa. Zawsze to doda trochę otuchy małemu człowiekowi ;)
OdpowiedzUsuń