Zitajta!
Pewnie czekacie na sztampowy wpis w którym mam zamiar narzekać na: synchroniczny brak czasu, słabe morale, ciągłe narzekanie na pogodę (zarówno "ducha" jak i tę za oknem) itd. Na (nasze) szczęście nie będę nikogo zanudzał. Hobby pozostało nietknięte, nic ciekawego u mnie się nie wydarzyło. Oczywiście nic nie trwa wiecznie, bo byłoby niebezpiecznie! Chciałem w coś pograć, a że ciekawią mnie wszystkie odmiany wszelakich skirmis'ów, to zakupiłem podręcznik do... Kings of War: Vanguard.
Jak każdy się pewnie domyśla, jest to gra na bazie znanego - myślę, że można tak powiedzieć - bitewniaka. Vanguard to starcia elitarnych jednostek do zadań specjalnych. Na powiedzenie czym dokładnie ów system jest, jest za wcześnie. Przeczytamy, przetestujemy i coś tam powiemy, albo tylko przeczytamy i powiemy. Podręcznik jest w twardej oprawie, liczy sobie te 160 stron. Znajdziemy w środku zasady gry, kampanii, kilka scenariuszy, statystyki warband, czary mary, ekwipunek i masę przeróżnych zdjęć. No tych obrazków to jest baaaardzo dużo, będzie na czym zawiesić oko. Książka jest pięknie wydana, wszystko wydaję się być na swoim miejscu, czy to tabele czy i inne rzeczy. Cud, miód i orzeszki. Chłopaki z Mantic'a odrobili lekcję z nawiązka, ich podręcznik spokojnie można stawiać za wzór do naśladowania. Ja swój egzemplarz nabyłem w sklepie strategiacg.pl w promocji za 49 złociszy, no grzech było nie kupić.
Kupiłem sobie jeszcze taką o to posypkę:
Chociaż przysiągłbym, że chciałem kupić kamyczki. Z drugiej strony, szkoda płacić za drobne kamienie które mamy dosłownie na wyciągnięcie dłoni. Mogę iść do parku, ale czy znajdę takie jakie będą mi potrzebne? Może trzeba się przejść na plażę albo żwirownię? No właśnie nie wiem sam i biję się z myślami, czy kupić czy iść i pozbierać.
Dawno też nie kupiłem żadnej książki, a że musiałem zrobić przerwę od oglądania serialu "Gra o tron", to wybór padł na świat Dragonlance. Chyba każdy coś nie coś słyszał o Smoczej Lancy? Na fali zainteresowania grami RPG wybór padł taki, a nie inny. Jestem nadal w trakcie czytania, ponad 500 stron!
O! Dragonlance! Jak ja kocham te książki! Wiedziałeś, że są pisane na podstawie przygód rozgrywanych na sesjach RPG? :-D
OdpowiedzUsuńCo do KoW Vanguard bardzo ciekawi mnie Twoja opinia o tym systemie. Osobiście mam bardzo mieszane uczucia (zagrałam z 15 partyjek różnymi frakcjami). Zasady IMHO są opisane tragicznie, powtórzenia zasad na jednej stronie podręcznika, bezsensowne umieszczenie niektórych rzeczy w nieodpowiednich punktach, nadmiernie to wszystko skomplikowane. Brak balansu między frakcjami, najlepiej grają te co dostały nowe modele (podobnie jak w AoSie ostatnimi czasy, chociaż już powolutku nie widać aż takich różnic miedzy frakcjami, dużo z nich to TOP tier ale jest sporo też z medium). Ogólnie ciężko mi sobie o tym systemie wyrobić opinię. Z jednej strony podoba mi się, a z drugiej strony jest w nim coś, co mnie odpycha.
Książka bardzo mi się spodobała i kupię na pewno kolejne części. Ciekawostkę czytałem, jest to napisane na samym końcu mojego wydania.
UsuńCo do Vanguarda to niewiele powiedzieć mogę. Przeczytałem zasady - jak to w skirmishu, każdy chcę zabłysnąć czymś oryginalnym i nietypowym. Z samą gra mam problem, bo zwyczajnie brakuje mi figurek na kwadratowych podstawkach, ale może się to zmieni. Jak uda mi się zagrać, to na pewno podzielę się swoimi przemyśleniami.
O to, to! Zabłysnąć czymś nowym. Problem jest z tym taki, że to zabłyśnięcie komplikuje tutaj IMHO zasady oraz czyni tę grę kompletnie nieturniejową. Wyobraź sobie, że jedziesz na turniej i rzucasz statystycznie a Twój przeciwnik ma same eksplodujące 8. Wciskasz mu z 10 obrażeń na bohatera a przeciwnik pyk - jedną kostką eksploduje 10 razy i nic mu nie zrobisz.
UsuńBy nie było - miałam takie sytuacje xD Serio, rzut na obrażenia - statystyka, rzut przeciwnika na obronę - 4x 8 z czego 2 eksplodowały na kolejne 8. Dobra, następna próba - to samo! Kolejna - tu już obrona zawiodła, przeciwnik rzuca na morale - 8.
No i gra bardzo "buffuje" defensywny sposób gry. Praktycznie zawsze - idziesz do celu, stoisz, tłuczesz przeciwnika. Wygrywasz. Możesz wytłuc całą bandę a nie być przy objective i... przegrywasz. Chore. Przecież wiadomo, że jak chłopaki skończą rąbać to pójdą podnieść mielonkę, kamienie runiczne - co tam sobie upatrzą :-D
Dlatego mam mieszane uczucia. Wracam do kolejnych rozgrywek ale wciąż mi czegoś w tej grze brakuje i coś mi w niej nie trybi. Nie poddaję się bo to wciąż KoW ale....
Dlatego tak mi zależy na opinii innych osób co o tej grze myślą. Bo ciężko na sieci znaleźć dobre jakościowo recenzje KoW:V.
W sieci rzeczywiście ciężko się doszukać recenzji i opinii tych mniej znanych systemów. Dzisiaj większość siedzi na YT albo na dzbanbooku - tam trzeba zacząć szukać. Dlatego "cześć i chałwa" Gervazemu, że zaznajomił nas z ciekawymi grami.
OdpowiedzUsuńMam chrapkę na Vanguarda straszną, chyba nie będę czekał na zakup figurek, tylko zagram tym co mam. Kiedyś Geppeto powiedział mi coś takiego, żeby za bardzo się zasadami nie przejmować, bo to nie gra komputerowa - można część rzeczy dodać lub odjąć i grać tak żeby było nam wygodnie.
Swoją drogą niezłe te rzuty, a ludzie tak narzekają na K20! ;)
Gervazy i jego czwartkowy cykl to było coś wspaniałego. Szkoda, że już nie ma tyle czasu co kiedyś, by pisać takie teksty. To przez niego weszłam w sporą część systemów, bo pisał o nich tak, że pokazywał ich każdy aspekt, wadę, przewagę nad innymi. Jak zapierałam się, że nigdy nie wejdę w historyczne systemy tak przekonałam się dzięki niemu i zaczęłam zbierać ot choćby Hail Caesar.
OdpowiedzUsuńCo do KoWa to zachęcam, byś zagrał nawet na gołych podstawkach. Bardzo czekam na Twoją recenzję tego systemu :-)