"Somebody help me tame this animal"*
Zitajta!
Jeśli lubicie się obżerać niczym Obelix, to proponuję kolejną solidną porcję dziczyzny. Uprzedzam wszystkich aktywistów z Greenpeac'u, że absolutnie żadne zwierzę nie ucierpiało podczas malowania. Nie jest to też zwierzyna, której udało się zwiać z puszczy Białowieskiej czy innego rezerwatu rozpus..., ups!, rezerwatu przyrody. Po ponad miesięcznej przerwie dobrze było coś zmalować, na tapecie kolejny (czwarty już!) rajder i mam nadzieję dokończyć rozpoczęty projekt. Zaciekawiony grą Vanguard postanowiłem popchnąć do przodu resztę zielonoskórych, w sumie to za wiele ich nie zostało, bo dokładnie sześciu.
Ze smutkiem muszę stwierdzić, że mam za mało figurek aby w coś sensownego pograć. Daaawno nic nie kupowałem, w moim przypadku "kupka wstydu" się w ogóle nie powiększa, a wręcz przeciwnie, mozolnie się zmniejsza. Stwierdziłem na chłodno, że nawet do wyżej wspomnianego skirmisha brakuję figurek - bohaterów i... kogoś z kim mogliby zawalczyć. Bąbelek upatrzył sobie frakcję Basilea, mam co prawda paru złotych rycerzy, ale akurat oni są na okrągłych podstawkach i średnio pasują. No słaba to różnorodność.
Na poważnie mogę zagrać tylko w Necromendę i... Wojnację, w sumie w Warheima FS też. Koniec przynudzania. Poniżej porcja dzikowców, smacznego!
Jak zapewne czytelniku zauważyłeś, troszkę zmieniłem kolorystykę bloga. Tamta była nudna jak flaki z olejem. Moim zdaniem ta wygląda (odrobinę) lepiej. Chyba wszystko jest czytelne, chociaż w paru poprzednich postach przydałaby się edycja, bo trafiają się czarne litery na białym tle. Oj tam, oj tam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz