środa, 28 grudnia 2016

Słów kilka o Age of Sigmar

Do zakochania jeden krok , jeden jedyny krok nic więcej
Do zakochania jeden krok , trzeba go zrobić jak najprędzej
Dopóki się zapala wzrok , dopóki się splatają ręce
Dopóki kusi nocy mrok, do zakochania jeden krok
Do zakochania jeden krok ...*


Czołem!

Czas najwyższy coś napisać! Dzisiaj podzielę się z Wami moimi przemyśleniami na temat gry Age of Sigmar.
Udało się rozegrać kilka pomniejszych starć, ogólnie nic wielkiego, ot podstawy. 
Przyznam na wstępię, że po pierwszej grze miałem mieszane uczucia.
Ruch (bieg), szarża i rzuty kośćmi - komu częściej przypadnie wyższy wynik, ten wygrywa.


Im dalej w las, tym więcej drzew


Każdy już wie, że najnowsze zasady liczą sobie cztery strony. Dla porównania zasady
do Mage Knighta 2.0 mają 24 strony (w pdf). Zarówno tu, jak i tam, nie uwzględniono
umiejętności  specjalnych. Charakterystyki naszych wojaków umieszczono na osobnych warscrollach. Większość z nich można ściągnąć ze strony producenta. I tu Games Wokrshop odwaliło przysłowiową lipę. Jeśli kupiłeś (jak ja) jednego z bohaterów  z zestawu startowego (tego wielkiego i drogiego!), to nie uświadczysz jego warscrolla. Na próżno szukać statów Bloodsecratora, trzeba grzebać w necie, a większość to kiepskiej jakości skany. Ja się pytam, co to za polityka?! Stanię się co komu, jak wszystkie warscrolle będą w jednym miejscu? I tak wiadomo, że powstaną kopie - gracz sam sobie poradzi.
High elf mage i Bloodsecrator - moje dwa nowe nabytki

Skumpy się na gejmpleju. Pierwsze co, to spostrzegłem, że rzut na trafienie jest bardziej skomplikowany. Rzucamy: na "hit", dalej na "wounds" i na końcu na "save". MK był zdecydowanie prostszy pod tym względem. Rzucasz 2k6 i wynik dodajesz do wartości ataku, potem szybkie porównanie z obroną przeciwnika. O modyfikatorach nie wspominam, bo chyba każda gra figurkowa je ma. Druga sprawa, to ruch i sam atak. Możemy ruszyć się całą armią, w MK dwoma/trzema modelami - zależy na ile punktów przebiegała rozgrywka. AoS jest zdecydowanie grą szybszą, dynamiczną. 
Dlatego taktyki znacząco się różniły od siebie. W MK rycerz po dostaniu rany był słabszy,
większość statystyk leciała na łeb na szyję. Ważne było ustawienie, każdy cal był na wagę złota - zwłaszcza jeśli po drugiej stronie czekali wyszkoleni łucznicy. Grając w Wiek Sigmara nie musiałem się skupiać na obraniu dogodnych pozycji, bo armie parły na siebie nieustannie. Kluczowe było zgranie, synergia i kombo. Trzeba podbijać i buffować! Nasze cechy muszą rosnąć jak grzyby po deszczu. Masz za zadanie podlewać
swoje warzywa, i jeśli możliwość, to przeszkadzać przeciwnikowi. 
W jednej rundzie następują cztery ataki. Mój ruch, mój atak i atak przeciwnika. Potem role się odwracają. Tym sposobem trupy ścielą się gęsto. Jednostki giną bądź uciekają. Do tego masa turlania! Wyobraźcie sobie dwie armie po 30-50 modeli, gdzie ilość ataków podniesiona jest do granic możliwości. Rzucamy sto razy na "hita", potem na "wounds"... Chwila, wróć! Pomyliłem się! Rzucamy jeszcze raz. Ehh... ja się nie dziwię, że walka dwoma potężnymi armiami trwa całą noc. Weź to policz człowieku, porównaj, potem znowu policz itd.
I na koniec trzecia sprawa, czyli poziom skomplikowania. Założę się, że instrukcja obsługi
elektronicznego czajnika z jednym przyciskiem ma więcej stron. O moim Magicznym Rycerzu nawet nie wspominam. Mimo to, AoS przyspożył nam kilku problemów. Źle zinterpretowaliśmy zasady naszych jednostek, nadal mam pewne obiekcje. Nie jestem w stu procentach pewny czy gramy poprawnie, czy gdzieś nie popełniamy błędów. 


Zabili mi żółwia


Świat AoS'a to nadal dla mnie stary, dobry Warhammer. Dlatego nie rozumiem płaczu fandomu o to, że ludzie z GW zabili "mój świat". Gry - zwłaszcza te bez prądu, można dowolnie modyfikować. Sigmarines wyglądają imponująco, to samo chłopaki po przeciwnej stronie barykady. Czuć klimat w nozdrzach, wystarczy się tylko zaciągnąć! Myślę, że można śmiało przenieść nowe figurki do starego uniwersum. Napiszę przewrotnie. 
Bierz stare - wyrzuć nowe! Dla mnie temat zamknięty. 


Dzika horda


Ocena


W skali od zera do jedynki, daję jeden! Polubiłem bardzo nowy wytwór ze stajni GW. Sporo turlających się kostek po blacie, dynamika walk, ogromna ilość umiejętności i piękne figurki. Na nowy, kontrowersyjny świat spuszczę zasłonę milczenia.
Na minus zasady - coś w nich zgrzyta, miejscami są dyskusyjne i niejasne.
Szczerze? Nie mogę się doczekać kolejnej rozgrywki!

*Do zakochania jeden krok. Autor tekstu: Artur Bianusz. Wykonanie oryginalne: Andrzej Dąbrowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz