poniedziałek, 3 czerwca 2019

Warsaw Comic Con 2019

"Kolorowych jarmarków, blaszanych zegarków
Pierzastych kogucików, baloników na druciku
Motyli drewnianych, koników bujanych
Cukrowej waty i z piernika chaty"*

Zitajta!


Klamka zapadła za pięć dwunasta, jedziemy! 




Wybaczcie mi proszę, ale nie czuję się na siłach do napisania pełnoprawnej relacji z party - drugim Kapuścińskim to ja nie zostanę. Chociaż byłem pierwszy raz na tej ogromnej imprezie, to klimat był taki jak przewidywałem, cytując Kajoja z bloga najmita.net "klimat targowiska, w którym brakuje ci tylko Dibblera wciskającego parówki". Byłem na to w pełni przygotowany, bo muszę przyznać, że jestem fanem popkultury wszelakiej. Ale ogromna paleta barw i kolorów których doświadczyłem, na długo zostanie w mojej pamięci.
Nie ukrywam że liczyłem na spotkanie i przyjrzeniu się z bliska wszelkim grom figurkowym jakie tylko będą. Jeśli miałbym okazję z kimś zamienić słowo, to również moja dusza byłaby uradowana. Przyjechaliśmy w sobotę, bo zgodnie ustaliliśmy, że tego dnia będzie najwięcej atrakcji. Także ruszyliśmy o 7:30 z miasta przemocy, kradzieży i se%u, aby udać się do hali Ptak Warsaw Expo na piąta edycję Comic Con.


Tak było, nie zmyślam


Godzina otwarcia barierek po których przetoczyła się fala ludzi nastąpiła równo o 10:00, my z racji tego że przyjechaliśmy te pół godziny wcześniej, ustaliśmy grzecznie w kolejce. Bardzo nas zaskoczył widok rosnącej kolejki, który  po paru minutach urósł do ogromnych rozmiarów (dzikiego) węża. Streszczać programu Comic Con'u nie warto, no bo czego tam nie było? Ogrom różnych stoisk i sklepów przede wszystkim skierowanych do geeków i innych nerdów. Myśmy, a w sumie moja Żonkilia nabyła dwa "mystery boxy", pewnie są Wam znane owe torby, gdzie dostajemy w środku losowe gadżety tematyczne za różne kwoty. Co nam się ciekawego trafiło zaprezentuję później. Ja kisiłem gotówkę w kieszeni, bo liczyłem - nie po cichu a głośno! - że nabędę jakieś figsy czy inne rzeczy do mojego skromnego warsztatu.



Bardzo ciekawie przedstawiały się roboty z serii Gundam i aż dziw bierze, że nie ma nikogo kto by prezentował modele na bitewnych-wrotach. Bardzo dużo różnych bojowych machin, ale z przeznaczeniem do postawienia na półce, bo ludzie chyba tym nie grają? 
Miałem okazję pierwszy raz przetestować okulary VR i być świadkiem rozgrywanej przygody, niestety odpalono mi krótszą wersję i zobaczyłem 30% tego co inni. Pewnie za kilka lat dzięki tej technologii nasza gałąź rozrywki przeniesie się dosłownie w inny wymiar. Będziemy dowodzić wojskami i brać udział w bitwie na żywo, albo stać z boku i obserwować zmagania w turowej grze. Gry bez prądu wejdą w nową erę - dostaną prąd : )

Czego szukasz, synu?

Nie spaliśmy, zwiedzaliśmy, zapie... Obejrzenie wszystkiego naprawdę zajmuję dużo czasu, na szczęście "bombelki" spisały się dzielnie i nie marudziły zanadto. Dwie hale wypełnione po brzegi ludźmi i kolejki jak w Biedronce potrafiły zmęczyć człowieka. Przechadzki umilał czas wszędobylskich cosplayerów, część była bardzo udana i było na czym zawiesić oko. Ze względów estetycznych jako jedyny nie robiłem sobie z nimi zdjęć, zwyczajnie nie chciałem robić krzywdy aparatowi i młodym dziewczynom. 
Fajnie prezentował się dział gier retro, ale część rzeczy ma Geppeto u siebie, także nie było nic, czego wcześniej nie widziałem. Chłopaki przygotowali się profesjonalnie i można było pograć na starych telewizorach typu CRT. Były także automaty! Ale chyba nie doczekałbym się swojej kolejki, dzieciaki energicznie grały pochłonięte bez reszty.

Dlaczego nikt nie gra? Bo chyba był na prawdziwe żetony.

Ze smutkiem muszę wyznać, że nie było dane mi spotkać - a zwiedzaliśmy każde miejsce co najmniej dwa razy - żadnego stołu zastawionego figurkami. A nie, jednak był jeden. Space Marine stali na jakiejś makiecie i zachęcali do skorzystania z biura turystyki Orion - organizują m.in. obozy rpg dla dzieciaków. Nikt nic nie prezentował, ani nie sprzedawał. Chyba cała wiara przestawiła się na następny dzień, tj. w niedzielę. Szkoda, bo z chęcią bym nabył jakiś starter np. do Vanguarda, zwłaszcza że sprzedawcy potrafią obniżać ceny swoich towarów na takich imprezach. Był wydawca gier G3, kupiłem sobie u nich m.in. grę Czarne historie.

Koty, dragi i rock`n`roll!

Był też sklep Bard który rozłożył się z grami planszowymi jak żaba na liściu, ale nawet oni, jak na złość, nie sprzedawali żadnych figsów. Żałuję tylko, że nie kupiłem sobie nowej talii z najnowszego dodatku do M:TG. 
Łapcie poniżej fotki modeli różnej maści, żebyście się mnie nie czepiali :P





Tak wygląda miasto-kopiec na planecie Necromunda.


COBI


Czuję chaos nosem.


Żeby było śmieszniej, to mam wrażenie że komiksów właśnie na imprezie było najmniej. Były, owszem i za wielkiej wody, ale chyba za dużo się tego nie sprzedawało Ja kupiłem sobie trzy książki, za które razem zapłaciłem około trzy dychy - dwie używki z antykwariatu i jedna "funkiel nówka".



Patrzcie ludzie, co trafiło się w "Mystery Box'ie" o tytule: Studio Ghibli.


Kubek z postaciami z filmów! Bardzo sympatycznie wygląda, każdy fan powinien z niego pić poranną kawę.

 

Powyżej bardzo fajna zakładka do książki, jej z pewnością będę używał. Albo nie! Jeszcze zniszczę i będzie szkoda. I jeszcze ciekawe podstawki pod kubek.


Festyn bardzo się wszystkim spodobał i zgodnie  uznaliśmy, że jeszcze się na nim raz pojawimy. Jeśli ktoś jest ogromnym fanem np. MARVELA, to powinien przyjechać i zobaczyć te wszystkie rzeczy i poczuć emocje na żywo. Bo na pewno zrobi to duże większe wrażenie, niż kartkowanie kolejnej strony  na AliExpress.  Z drugiej strony, nie ma nic czego nie kupiłbyś u "Chińczyka". Pytanie tylko, po której stronie lustra chcesz się znaleźć?


4 komentarze:

  1. Cholera, widzę, że naprawdę warto było zajrzeć!

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobno był Palatynad z pokazami Fallout Wasteland Warfare i KoW Vanguard. Nie wiem na którym stoisku ale ponoć byli :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Paladynat właśnie czekałem, prawdopodobnie byli w niedzielę.

      Usuń